Magdalena Szyszkowska

Znaczenie obecności drugiej osoby w procesie odchodzenia.

Magdalena Szyszkowska

Magdalena Szyszkowska

Socjolog

Poczucie dzielenia z drugą osobą tak trudnego doświadczenia jakim jest odchodzenie, dodaje siły i przynosi choremu nadzieję, że nie zostanie sam. Elisabeth Kubler-Ross w swojej książce “Rozmowy o śmierci i umieraniu” tak opisuje tą podróż: “Ci którzy mają dość siły i miłości, by trwać przy umierającym w milczeniu, które przekracza słowa, wiedzą, że nie jest to moment ani straszny, ani bolesny, ale spokojne ustanie czynności życiowych”.

W tym szczególnym momencie życia chory powinien być zawsze w centrum naszej uwagi, powinniśmy podążać za jego emocjami, za tym czego Ona/On pragnie. Często zapominamy o tych wszystkich aspektach i próbujemy odwrócić swoją uwagę, właśnie poprzez wykonywanie wszystkich innych czynności, takich jak podawanie leków, monitorowanie czynności organizmu, karmienie i wiele innych. Skupiamy swoją uwagę bardziej na potrzebach medycznych, odwracając ją od potrzeb duchowych. A tego właśnie chory najbardziej w tym okresie potrzebuje. Potrzebuje przy sobie drugiego człowieka, który czasami zwyczajnie przy nim posiedzi, potrzyma za rękę, a czasami wysłucha. Zawsze warto zapytać chorego czego potrzebuje? Towarzyszenie w tej niewątpliwie trudnej sytuacji jaką jest umieranie, daje nam poczucie, że jest się blisko, że zrobiliśmy co było w naszej mocy, żeby trwać i zwyczajnie być razem. Ludzka wrażliwość i więź międzyludzka okazuje się być najlepszym lekarstwem dla duszy.

Jeśli rodzina uczestniczy w opiece nad chorym i bierze udział w przechodzeniu przez różne etapy choroby, to łatwiej jest jej zaakceptować fakt śmierci. Staje się ona naturalnym następstwem wyniszczającej choroby. Codzienna relacja z chorym , opieka nad nim, sprzyja pogodzeniu się z przemijaniem. Zarówno w aspekcie bliskich nam osób, jak i nas samych.

Często ludzie odczuwają strach przed odwiedzinami u umierających czy ciężko chorych bliskich. Myślą: „Co mogę powiedzieć takiej osobie, jak ją pocieszyć, skoro jest tak chora?”. W konsekwencji unikają kontaktu. Tak naprawdę nie trzeba mieć specjalnych umiejętności, chorym wystarczy sama obecność, zauważenie ich. Często ich stan nie pozwala nawet na rozmowę, bo zwyczajnie brakuje im siły. Obecność i świadomość, że dla kogoś coś znaczę, że jestem ważny na tyle, żeby być ze mną, żeby odwiedzić, znaczy bardzo dużo. Obecność jest najważniejsza. Obecność w pełnej uważności, wrażliwości i koncentracji na kruchości człowieka który odchodzi.
Kolejnym aspektem procesu odchodzenia podczas ciężkiej choroby, są pogarszające się wynik badań i coraz gorsze rokowania. W tej sytuacji również być razem jest bardzo pomocne. Zwyczajna rozmowa o naszych lękach, towarzyszących uczuciach, dużo zmienia i pozwala rozłożyć ciężar, który niesiemy na swoich barkach.
Bądźmy razem z chorym, nie bójmy się go odwiedzać i troszczyć o relacje. Nie musimy mieć żadnych kompetencji, wystarczy być i towarzyszyć. Jest to potrzebne zarówno nam jak i choremu.

 

Magdalena Szyszkowska
Socjolog